Komentarze: 2
Ta notka ma być tylko dowodem na to, że jeszcze żyję, nie umarłam z wycieńczenia nauką (buhaha) ani ze stresu. Na egzaminie poszło mi w miarę dobrze, trochę za mało czasu było, ale nie narzekam bo powinnam zdać (tak mi się wydaje). Wczoraj był okropny dzień. Miałam, jak ja to mówię, niekorzystny biometr :] Wszystko mnie wkurwiało, ryczałam o byle co, złościłam się o pierdoły i po prostu nie dało się ze mną wytrzymać. Nawet odwołałam wieczorne spotkanie z R. w nagłym przypływie złości, ale kilkoma smsami przekonał mnie żebyśmy się spotkali jednak. Trochę mi to pomogło, ale wczoraj nawet on nie był w stanie zbyt wiele zdziałać. Aha i dodam, że nie mam PMS. Dzisiaj zaczynam się uczyć do kolejnego egzaminu, który będzie w poniedziałek... dokładnie za 3 minuty wyłączam kompa i idę czytać te bzdury. Miłego dnia życzę, a tym co mają sesję : owocnej nauki :]