Komentarze: 3
No i było super :))) Uśmiałam się jak dawno nie ;) I kasy nie mam już żadnej ...:( Heh chyba trzeba iść do roboty... :]
Właśnie dostałam sygnał od znajomego z obozu ...ale jaja:))) nie sądziłam, że o mnie pamięta, a jednak ..;)
No i było super :))) Uśmiałam się jak dawno nie ;) I kasy nie mam już żadnej ...:( Heh chyba trzeba iść do roboty... :]
Właśnie dostałam sygnał od znajomego z obozu ...ale jaja:))) nie sądziłam, że o mnie pamięta, a jednak ..;)
Zaraz jadę na rynek się luzować :]
P.S. Co wszyscy dzisiaj tacy nerwowi ???
A może to ja jestem jakaś nienormalna ?
P.S 2. Jakby ktoś chciał jeszcze powiedzieć mi coś "miłego" to zapraszam bo jestem na etapie ćwiczenia odporności. każdy cios się przyda, będę zajebiście silna i nic mnie już w życiu nie złamie ani nie zaskoczy.
A teraz idę wysuszyć włosy, zrobić make-up i zaraz wyruszam w świat w celu wydania ostatnich groszy jakie posiadam :)
Miałam zły sen. Chcę o nim zapomnieć, dlatego nie będe go tutaj opisywać.
Ciekawe co mi ten dzień przyniesie? Może to dzisiaj moje uczucia zaczną w końcu współpracę z rozsądkiem ? Ale chyba nie, obawiam się, że zawsze będą się kłócić. Do mojego serca nie docierają proste argumenty, które ja naprawdę rozumiem i uważam za logiczne i sensowne. Ono żyje własnym życiem, które nie podoba mi się wcale.
Chciałabym być małym dzieckiem. Ale jakimś innym, nie sobą. Albo nawet sobą, ale nie mieszkać z moim ojcem. Być dzieckiem, żyć w kolorowym świecie beztroski i nie przejmować się niczym. A z drugiej strony chciałabym mieć już 25 lat- skończone studia i znalezioną dobrą robotę. Mieszkać sobie z kimś, kogo bym kochała i nie musieć się już użerać z ojcem. Niech się już zacznie ten rok akademicki, bo chociaż będą inne sprawy na głowie niż rozmyślanie nad swoim nieszczęściem ;)
Jeszcze tylko 2 dni praktyk. Potem jeszcze trochę wakacji. A tak a'propos wakacji - nigdy w moim życiu nie wydarzyło się tyle rzeczy naraz co w te wakacje ;) Przeżyłam skrajne emocje - od umierania z bólu i strachu (szpital) aż po fruwanie na skrzydłach szczęścia, miłości i radości. Teraz znowu mega dół, bo po fruwaniu pod niebem spadłam z hukiem na ziemię, musiałam się pogodzić (?) z faktem, że nigdy się już nie powtórzy to co było takie cudowne. Tak się to wszystko przeplata w tym głupim życiu. Jeśli teraz ma być odmiana na lepsze to ja już poproszę tą odmianę bo dłużej tak nie wytrzymam !
Wszystko się zjebało, delikatnie rzecz ujmując. Oto co czuję : miłość, smutek, bezsilność, rozgoryczenie, niemoc, wkurwienie, mega dół. A w mojej głowie siedzi to: wspomnienia, myśli o tym co będzie w najbliższej przyszłości, rozpamiętywanie, że nie rozegrałam inaczej pewnej sprawy (może już dawno trzeba się było wyprowadzić z domu?), plan zdobycia kasy, zastanawianie się nad skutecznymi metodami odkochiwania (a raczej wkurzanie się, że takich nie znam), poza tym większości myśli nie mogę zebrać do kupy bo mam totalny chaos w głowie, jestem w kropce, mam zero pomysłów na to jak poprawić swoją beznadziejna sytuację życiową i podsumowując: chciałabym umrzeć chociaż na jakiś czas.
Odechciewa mi się żyć. Serce mi wariuje, wyrywa się z piersi i chce biec do ciebie. Kiedyś mówiliśmy: "razem pokonamy wszystkie przeszkody", teraz staje się to trudniejsze niż można się było spodziewać. Odległość, brak kasy, rodzice. To za dużo. Kocham cię tak bardzo. Cały wieczór o tobie myślałam, wspomnienia nie dadzą mi spokoju na pewno przez długi czas. Pierwsze smski, kiedy to planowaliśmy nasze spotkanie w realu i kiedy po raz pierwszy coś zaiskrzyło ; później Częstochowa - ten dzień wyrył się na dnie mojego serca, był magiczny, pierwszy pocałunek, pierwszy dotyk dłoni...miało być tak pięknie. I było, ale niestety króciutko ... :((((( Jestem taka bezsilna, nie wiem co robić, zdaję sobie sprawę , że jesteśmy na straconej pozycji, że może nawet już nigdy się nie zobaczymy :((((( Bardzo chciałabym o to walczyć, ale jak??? Nikt mi nie potrafi doradzić ... sama czuję się zagubiona, myślę wciąż o nas i płaczę, choć już prawie nie mam łez. Życie jest takie niesprawiedliwe, ludzie którzy się kochają, rozumieją i idealnie do siebie pasują - nie mogą być razem. To tak boli, że nawet nie potrafię tego wyrazić słowami. Chciałam ci wczoraj wieczorem napisać smsa...ale nawet nie wiedziałam jak to wszystko ująć, miałam ochotę wyć, wydać z siebie dziki wrzask zrozpaczonego człowieka, w którego życiu gaśnie ostatnie światełko nadziei. Umarłam, nie ma mnie....