Komentarze: 2
Rozmawiałam z M. Cały czas wypytuje mnie co do niego czuję...a raczej czy czuję cokolwiek. Pyta jakim go widze, jaki jest dla mnie i co mi siedzi w sercu. Nie umiem odpowiedzieć, zmieniam temat. Nie znamy się jeszcze zbyt dobrze, a on już twierdzi, że się we mnie zakochał. Że jestem wyjątkowa itepe itede. Owszem jest to miłe ale męczy mnie to, że on cały czas czeka na jakieś moje wyznania i deklaracje. Chciał dzisiaj do mnie przyjechać bo wie, że na razie nie mogę ruszać się z domu póki nie wyzdrowieję do końca. Ale grzecznie odmówiłam i powiedziałam, że spotkamy się jak dojdę do siebie. Nie wiem jak to wszystko odkręcić, bo on chyba myśli, że ma spore szanse u mnie.No bo ma szanse ale na razie jako przyjaciel (głupio to brzmi ale tak właśnie jest). Nie chcę go stracić :( I nie chcę go też zranić. Nie wiem co robić, na razie po prostu będę się z nim spotykać, żeby go lepiej poznać, a potem zobaczymy. Może akurat coś zaiskrzy. Nasze poprzednie spotkania wspominam bardzo miło i naprawdę nie wiem o co mi chodzi. Czy po prostu nie chcę się angażować czy może to jednak nie jest TO ... Czuję się dziwnie, jakbym sama nie wiedziała czego chcę.